Ja nie wiem, jak rzeczy wyglądają np. na budowach, ale to, co mnie naprawdę drażni to kolesiostwo. Wiem, że w Polsce też to jest, ale przez lata pobytu w UK przyzwyczaiłam się, że na stanowisko ogłasza się jawny konkurs, trzeba wypełnić formularz (cv już mało kto przyjmuje), jest rozmowa albo dwie.
Potem można się odwołać. Ponadto, jeśli firma/organizacja korzysta z państwowych pieniedzy to ma obowiązek ogłaszać wszystkie wakaty w prasie tak, aby jak najwięcej osób miało szansę aplikować.
Natomiast tutaj często okazuje się, że ktoś dostał ofertę pracy, bo kogoś tam zna i że ta oferta nawet nie była ogłaszana! Potem niestety są sytuacje, gdzie gołym okiem widać, że stanowiska obejmują ludzie niekompetentni, co na pewno wpływa na całokształt produkcji/pracy. Podobnie jest z awansami - w Norwegii decyduje o tym przede wszystkim staż, a nie umiejętności i dokonania. I to w szczególności na stanowiskach państwowych (administracja), co nie jest dobre, bo osoby naprawde zdolne są pomijane i odchodzą. W efekcie w adminsitracji zostają osoby, powiedzmy eufemistycznie, niezainteresowane wyzwaniami i mało kreatywne. Wiem, że podobnie jest w Polsce, ale skoro Norwegia tak lubi podkreślać swój status superpaństwa, to chyba tutaj powinno być lepiej?
Co do budowy, to mogę tylko powiedzieć, że 'fachowcy' (Norwedzy i Szwedzi) wylali nam przed domem asfalt tylko zapomnieli powiedzieć, że jest gorący. Zmyli się za róg jeść kanapki a w tym czasie kilka osób boleśnie się przekonało, że asfalt był gorący... .

Ale to tylko anegdota, bo nie wiem, jak to wygląda w innych krajach.